Pitti Uomo 89 – outfit day 4

Pitti Uomo 89 - outfit day 4

I mentioned yesterday that this post is going to be rather short as it was the last day at Pitti Uomo 89. Friday is almost a dead day at Fortezza da Basso as even the brands start to pack their stands about midday. Because the weather was so nice, as you can see below, we decided to spend the day strolling around Florence instead.

For days like that, which feel so much like weekend I was wearing my most comfortable shoes ever, the pebble leather derby in green patine by Norman Vilalta, classic selvedge denim from Uniqlo and my beloved winter jacket (quilted) from Aquascutum. The whole look was quite monochromatic so I like to pair it with colourful scarf which I got last year during Pitti from Gutteridge and some light gloves.

Gloves look almost like driving one although they do not have holes for the knuckles. They have a small button at the wrist and are made of suede/calf leather combo. Calf is on the inner side I ordered them last year during my trip to Warsaw from Mr Czeslaw Jamrozinski, renewed local glove maker.

Hope you enjoy the photos of sunny Florence. This post is the last one from the series of outfits from Pitti Uomo 89 so expect more regular posts next week. You can see the other days here: Day 1, Day 2 and Day 3.

Thanks for reading.

Wspomniałem wczoraj, że ten post będzie dość krótki ponieważ jest to już ostatni odcinek z serii outfitów podczas Pitti Uomo 89. Piątek podczas Pitti to prawie wymarły dzień. Niektóre marki zaczynają pakowanie już ok południa i albo wracają do domu albo przenoszą swoje stanowiska do Mediolanu (większość marek ma tam swoje showroomy). Pogoda tego dnia była przepiękna, więc zamiast odwiedzać targi zdecydowaliśmy spędzić trochę czasu na zewnątrz i pospacerować po Florencji. 

W dni takie jak ten, bardzo podobne do weekendu, lubię zakładać najbardziej komfortowe rzeczy z swojej szafy. Zaczynam zawsze od moich derby od Normana Vilalty, wykonane z skóry typu pebble grain z zieloną patyną. Bardzo często noszę do nich klasyczne granatowe jeansy od Uniqlo i ulubioną pikowaną kurtkę w stylu marynarki od Aquascutum. Jako uzupełnienie takiego w miarę jedno kolorowego zestawu na szyję założyłem kolorowy szalik z bardzo lekkiej wełny kupiony w zeszłym roku w Florencji, w sklepie Gutteridge. Jest ciepły, ale niezbyt ciężki, a ponad to ładnie wygląda zawiązany. Sa na nim czerwono-różowo-zielone kwiaty. Mimo słonecznej pogody temperatura była na tyle niska, że warto było założyć rękawiczki.

Rękawiczki zostały uszyte przez Mistrza Czesława Jamrozińskiego, wzorowane na klasycznych modelach motocyklowych lub tzw. driving gloves – często używanych tylko do prowadzenia samochodu. Para, którą zamówiłem nie ma jednak tych bardzo charakterystycznych wycięć na kostki, a jedynie małe otwory wzdłuż palców. Co najciekawsze to wybrałem dwie różne skóry do ich wykonania, zamsz na zewnątrz i skórę cielęcą od wewnątrz. Pan Jamroziński wzorowo wykonał przejście jednej skóry w drugą, detal który jest wizytówką tej pięknej ręcznej roboty.

Mam nadzieję, że podobała Wam się taka seria postów. Ponadto może chociaż trochę zachęciłem kogoś do zobaczenia tego wspaniałego miasta w Toskanii. W przyszłym tygodniu możecie oczekiwać z powrotem normalnych postów, więc mam nadzieję do usłyszenia. Pozostale posty z serii tutaj: Dzien 1, Dzien 2 i Dzien 3.

Share this Post